logo Związku Podhalan, 3 kB
INFORMACJA TURYSTYCZNA
Dom Ludowy
Związku Podhalan
Oddział Kościelisko

Galeria
prac twórców ludowych
prezentacja i oferta sprzedaży prac

Modne maki, bratki i mereżki
Wbrew pozorom strój góralski ulega modom. Popularne kiedyś cekiny, sutasze i taśmy dziś wypierają hafty. Dawne wzory odgrzebywane są w skrzyniach na strychu. Im starsze i oryginalniejsze, tym lepiej. Liczy się tu najdrobniejszy szczegół. Ważne jest jedno - zgodność z tradycją, wsparta własną inwencją.
18 kB Siostry Zofia Łukaszczyk i Anna Michalik szyją i haftują stroje góralskie od wielu lat. W ślady pani Anny poszły też - córka Magda i synowa Kasia. W Kościelisku nie są wyjątkiem. Swoiste odrodzenie folkloru góralskiego sprawia, że w szafie wypada mieć przynajmniej jeden komplet - spódnicę, gorset, bluzkę, chustę, zwaną często smatką, katankę, czyli coś w rodzaju żakietu, kierpce i korale, a że w sklepach czegoś takiego się nie kupi, coraz więcej góralek zaczyna szyć i haftować dla siebie, rodziny, znajomych. Dla niektórych to nowe zajęcie stało się nawet sposobem na bezrobocie.
13 kBSamo posiadanie stroju nie jest jednak niczym szczególnym. Musi on jeszcze być modny. W pierwszej chwili wydaje się to niemożliwe. Strój ludowy uważamy zwykle za zamkniętą w odległej przeszłości całość. Na Podhalu żywa tradycja sprawiła jednak, że to, co się nosi, ulega zmianom. Wystarczy porównać długość spódnic w latach siedemdziesiątych i dzisiejszych. Tamte ledwo sięgały kolan, te są lekko ponad kostkę. Popularne przez lata "tybetki" (chiński materiał drukowany w kwieciste wzory) kilka lat temu zastąpiły zupełnie gładkie spódnice, zdobione jedynie tzw. taśmami (atłasowe wstążki), bądź sutaszem (cienka lamówka). Sutasz wyparł też z gorsetów ozdobne cekiny, a sam gorset z tradycyjną białą koszulą ustąpił miejsca staromodnej katance (rodzaj żakietu). Strój nabrał pewnej elegancji, głównie za sprawą pięknych materiałów, nierzadko aksamitów i kaszmirów.
12 kB Ten ascetyzm nie trwał jednak długo. Powróciły "tybetki", powróciły też koszule i gorsety, tyle że haftowane, bo dzisiaj właśnie haft jest ostatnim krzykiem mody. - Teraz najmodniejsze są całe haftowane komplety - spódnica, gorset, chustka i nowa bluzka, już nie biała "z dziurkami", ale zbierana, z kolorowymi mereżkami, oczywiście haftowana w róże - mówi Zofia Łukaszczyk. Te wszystkie mody mają jeden wspólny mianownik. Jest nim sięganie do starych wzorów. To wszystko już kiedyś było. Odgrzebywane są stare rodzinne fotografie, na światło dzienne wyciągane są pochowane na strychach stroje po babkach, a co bardziej wytrwałe modnisie wertują muzealne archiwa. - Hafty, siutasy, koraliki, taśmy - wszystko zależało od tego, co który chłop przywiózł z Pesztu - tłumaczy pochodzenie góralskich ornamentów Magda Michalik. - A wszystko to kiedyś było na ciemnych materiałach - granatowych, ciemnoniebieskich, czarnych w drobne kwiatki. Popularny "tybet" rozpowszechnili dopiero tatrzańscy kurierzy i rozszedł się na całą Polskę - dodaje.
Rozmiar: 3799 bajtów15 kB Czymkolwiek jednak strój góralki jest zdobiony, wzór ornamentu musi pozostać autentyczny. Mogą to być proste, wyszywane sutaszem ósemki, mogą też być wyszywane cekinami róże, szarotki, lilie. Wreszcie to, co najmodniejsze - haftowane motywy kwiatowe - maki, bratki, kwiaty polne, róże, złotogłowia, listki bukowe, źdźbła owsa. Haft daje ogromne możliwości zindywidualizowania stroju.
Każda z hafciarek ma bowiem własny, wypracowany latami styl. Sama projektuje motyw - opierając się najczęściej na rodzinnych wzorach, sama dopracowuje się techniki - doboru kolorów, sposobu cieniowania. - Dobrze widać to na bratkach i różach - wyjaśnia pani Anna Michalik. - Od najjaśniejszego koloru przeszywa się do najciemniejszego, stopniowo rozjaśniając.
Rozmiar: 10065 bajtówSzyje się nitka koło nitki. Jedna nitka idzie dłużej, druga krócej, później idzie drugi raz i tak stopniowo wypełniane są kolejne płatki. Nitka za nitką to ścieg wodny.
Kwiaty pani Anny dodatkowo obwiedzione są delikatnym konturem. Prawdziwym majstersztykiem jest jednak haft podwlekany - gruby, przypominający relief. Szczególnie dobrze nadaje się do oddania uroku róż. Wzory leżą dobrze strzeżone w tekturowych pudełkach, bo choć przyjętą zasadą jest, by nie podkradać cudzych pomysłów, zdarzają się odstępstwa. Po jednym z przeglądów zespołów niemałą burzę wywołał pewien gorset w Poronina tak bardzo przypominający kościeliszczański, że o szpiegostwo posądzony został towarzyszący imprezie fotograf. - Mogą być maki, ale nie powinny być te same. Trzeba coś w nich zmienić, inaczej ułożyć wzór, dodać listek, przekręcić, ująć kwiatka, dać inne kolory - wyjaśnia Zofia Łukaszczyk. - Nasze baby nie szyją tak, jak w Poroninie Jędrek Siekierka. On sobie zrobił swoje wzory i fasony i nikt mu do tego stylu nie wchodzi.
20 kB Zresztą Kościelisko dumne jest z własnej tradycji, którą uważa - i nie bez powodu - za najmniej skażoną obcymi naleciałościami. - Jak się chodzi po weselach, to widać, jak niektórzy cudują - opowiada Magda Michalik. - Na przykład te gorsety bawarskie. W prawdziwym góralskim sznurowanie tworzy literę V. Bawarski opina kibić ściśle. Często widać też koszule z koronkami bawełnianymi, inne spódnice. Boimy się, że zatraci się charakter naszego stroju - mówi z troską Magda. Zupełną fanaberią było zamówienie klientki, która zażyczyła sobie, by na gorsecie wyhaftować pejzaż z Giewontem.
Rozmiar: 19117 bajtów W Kościelisku hafciarki trzymają się stylu i na pewno nie wyhaftują nic, co nie jest rdzennie góralskie. Może dlatego przyjeżdżają tu po stroje z Białki, Bukowiny, Ameryki. Dotrzymanie kroku modzie nie jest proste. Barierą jest niewątpliwie cena stroju góralskiego i choć owiana jest ona tajemnicą, można przyjąć, że jest to średnio tysiąc złotych. Nic dziwnego, że tak jak niegdyś, jeżeli panna ma więcej niż jeden komplet, świadczy to o jej zamożności. Okazją do zmiany stroju są ważne uroczystości, na przykład wesele lub pierwsza komunia. - Jak się syn czy córka żeni, każda mama chce mieć coś ekstra nowego, musi się pokazać w czymś niepowtarzalnym. Młoda pani też musi mieć swój strój. Pożyczanie raczej się nie zdarza - opowiada pani Zofia. Cały strój zamawia się jednak rzadko, tym bardziej że jego wykonanie to przynajmniej miesiąc, a zamówień jest tyle, że trzeba czekać w kolejce do trzech miesięcy. Najczęściej zmieniane są więc tylko fragmenty - gorsety, spódnice, bluzki. Każdy wydatek wynagrodzą jednak rzucane ukradkiem pełne podziwu spojrzenia, gdy na weselu, chrzcinach czy innej imprezie wprawne oko zatrzyma się właśnie na tej nowej rzeczy.
17 kB     17 kB
Rozmiar: 13823 bajtów
Zofia Łukaszczyk, Anna Michalik, Magda Michalik i Katarzyna Michalik prezentowały na początku maja swoje prace w Domu Ludowym na towarzyszącej XI Przednówkowi w Polanach wystawie.
Anna Zadziorko, Tygodnik Podhalański