logo 4,5 Kb

GMINNY OŚRODEK KULTURY REGIONALNEJ
KOŚCIELISKO
34-511 Kościelisko, Chotarz 453
Tel. (18) 20 700 51, fax: (18) 20 703 06
www.koscieliska.pl
e-mail: imprezy@koscieliska.pl


Adam Słowiński - Kiry moja miłość
historia zapamiętana
wystawa
Wieś Kościelisko jest pochodzenia pasterskiego. Początkowo mieszkańcy okolicznych wsi wyrabiali i użytkowali tutaj sezonowo polany: latem paśli bydło, owce oraz zbierali siano. Z upływem czasu powstawały stałe osiedla. Obecnie jest ich 21. Wystawa pokazuje historię osadnictwa na jednej z kościeliskich polan - na Kirach, u wylotu Doliny Kościeliskiej.
Kira oznacza w góralskiej gwarze zakręt.
Osnową wystawy są wspomnienia Adama Słowińskiego malarza i filologa, który swoje dzieciństwo i młodość spędził w Dolinie Kościeliskiej i na Kirach.  Przyszedł na świat w 1931 roku, jako jedno z dziewiętnaściorga dzieci Jana i Antoniny Słowińskich, właścicieli znanej tutejszej restauracji.
Na wystawie pokazane zostały fotografie wypożyczone z rodzinnych archiwów mieszkańców Kir: Słowińskich, Chotarskich, Karpieli, Mardułów, Szpunerów, Galiców, a także obrazy na szkle Adama Słowińskiego.
Autorkami wystawy są Regina Mrowca Kenar i Małgorzata Karpiel.
Projekt zrealizowany został przez Gminny Ośrodek Kultury Regionalnej Kościelisko  przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.
Jakże was opisać, moje Kiry? Jak ogarnąć spojrzeniem minione pół wieku i niewprawnym piórem nakreślić to, co niepowrotnie odeszło. Jakimi farbami odmalować koloryt tamtych czasów?
Pół wieku temu... - jedno życie łudzicie, a zda się, że epoki całe dzielą dzisiejszy czas tamtych Kir, od Kir mojej młodości. Chciałbym rozwinąć ten kłębek, na który życie nawijało swoje, pasma i cofając się dotrzeć do czasu pierwszego, dziecięcego zawiązku. Motała się nań późniejsza młodość i wiek dojrzały, w którym zagubiłem się w dalekich miastach i krajach. A teraz chciałbym pełznąć za tą plątaniną różnych dróg z powrotem, za tą wątłą, odległą pajęczą nitką mojego dzieciństwa, moich Kir, mojej miłości. Nie mierzyć jej urzędowymi papierami, zapisami i pieczęciami. Stąd opowieść o mojej wiosce opierać się będzie tylko na zasłyszanych opowieściach i życiu wśród ludzi, którzy byli pierwszymi osadnikami na kirzańskiej hali, a którzy pozostali w mej pamięci. Wspierając się też wyobraźnią i fantazją spróbuję poprowadzić moje pióro tym powrotnym szlakiem.
Dziś, kiedy ludzka ciekawość i chęć poznania zapędziły nas aż na Księżyc i zmierza coraz dalej w kierunku gwiazd; - dawniej, przed wiekami, wiodły one człowieka przez nieznane, zagubione tereny w poszukiwaniu dojścia do szczytów, do widniejących na dalekim horyzoncie gór. Te właściwości ludzkiej natury przetarły pierwsze szlaki wiodące z zielonych, urodzajnych dolin ku dzikim, skalnym obszarom i bijącym wysoko w niebo turniom.
Najdawniej była tu puszcza i nieprzebyte lasy broniące dostępu do gór. To dzięki tym przeogromnym borom nie dotarły tu nigdy tatarskie hordy, które w XIII wieku w pogoni za łupami zatrzymały się na linii Ludźmierza i Nowego Targu plądrując i rabując osiedla. Dalszemu pochodowi na przeszkodzie stała murem puszcza i odwieczny las. Tak więc opowiadana, szczególnie przez górali, wersja, jakoby nazwa Kościelisko wywodziła się od kości ludzkich zalegających dolinę po jakiejś zwycięskiej bitwie górali z Tatarami nie ma uzasadnienia. Ale ta wersja, ciągle żywa wśród górali, bardziej odpowiada ich naturze i fantazji. Gdzieś w głębokich archiwach bibliotek istnieją ponoć stare traktaty historyczne, pseudonaukowe, opisujące szczegółowo tę bitwę. Nasz wielki pisarz Henryk Sienkiewicz, znając Dolinę Kościeliską (Wąwóz Kraków) oraz słysząc zapewne legendę związaną z nazwą tego miejsca, wykorzystał te motywy w swej twórczości, opisując jak to górale uratowali z ciężkich opresji polskiego króla. Wprawdzie Sienkiewicz pisał o historycznych czasach „szwedzkiego potopu", przedzielonych już wiekami od czasów plądrującej tatarskiej ordy, lecz opis bitwy sugestywnie oddaje realia doliny oraz echa zasłyszanej legendy, tylko w miejsce Tatarów w Sienkiewiczowskiej „Trylogii” pojawiają się Szwedzi.
Druga wersja wywodząca nazwę Kościelisko od kościoła, który miał stać w górniczym osiedlu w dolinie jest bardziej prawdopodobna. Trzeba tutaj pamiętać, że spora liczba górników, a w tym przede wszystkim zarząd, to byli Niemcy, Sasi, a także inne narodowości, wśród których górale wcale nie stanowili większości. Należałoby również mieć na uwadze, że w tamtych odległych wiekach Niemcy organizując życie i pracę na zajmowanych terenach, nie koniecznie w zaborczych celach, przede wszystkim stawiali kościół. Wierzono w posłannictwo i wierzono w boską pomoc bardzo potrzebną w takim terenie, jakim były ówczesne góry. Poddanie się boskiej opiece było również niezbędne przy podejmowaniu bardzo niebezpiecznej pracy górniczej. Tak więc, jak głosi legenda, w miejscu gdzie obecnie stoi dziś malutka kapliczka, nazwana niesłusznie „zbójnicką", miał stać kościół od którego nazwano dolinę, a następnie całą gminę. Można by też pokusić się o bardzo już swobodną interpretację tej nazwy, wyprowadzając ją z ujemnego zapewne stosunku górali do wzniesionego przez obcych kościoła, w którym składano hołd. prawie nie znanemu tutaj wtedy Bogu. Góral o swoim domu powie: „chaupa", ale zawistny sąsiad zgryźliwie wyrazi się, że to „chaupisko". Więc może kościół to kościelisko?
Zanim jednak Dolina zatętniła górniczym życiem, wpierw musieli tutaj dotrzeć pojedynczy badacze i poszukiwacze mineralnych bogactw tej ziemi. Oni pierwsi przedeptali ścieżki przez bory i lasy, kierując się jedynie wijącą się przez puszczę rzeką. Stopniowo odstępowano od kapryśnego potoku, który na dodatek często znacznie zmieniał swoje koryto. Droga więc stawała się bardziej prosta, niezależna od licznych zakoli i wykrętasów rzeki. Dopiero po dojściu do wylotu Doliny, z której rzeka przebijając górski grzebień, wypływa skalną bramą, za nią szlak i potok biegną znowu równolegle. Lecz w miejscu tego spotkania droga wiodąca we wschodnim kierunku tutaj gwałtownie skręcała na południe tworząc ostry zakręt. W starej, góralskiej gwarze taki ostry zakos określano jako kirę, lub kiyrę. Opisując lub tłumacząc szlak wiodący do doliny, rozległą polanę, na której należało zmienić kierunek, a leżącą u wylotu, doliny, poczęto określać jako halę na kirze, lub pod kiyrą. Z czasem nazwa przyjęła się w języku potocznym już jako nazwa własna i zapomniano o jej góralskim rodowodzie. Zaś stara liczba pojedyncza „kira” zachowała się jeszcze w odniesieniu do następnej dolnej polany w dolinie, którą nazywa się Wyżnia Kira Miętusia, a w gwarze góralskiej krócej jako Wyśnio Kiyra.
Adam Słowiński
Rozmiar: 17074 bajtów
reprodukcja obrazu na szkle Adama Słowińskiego
z naniesionymi opisami osadnictwa na Kirach
powiększenie 150 kB >>
© fot: W. Smolak
data utworzenia strony: 14.05.2005