Marta Walczak-Stasiowska malować zaczęła pięć lat temu, żeby nie marnować czasu nocą. Teraz w Domu Ludowym w Kościelisku prezentuje blisko 120 obrazów. To pierwsza tak duża wystawa Marty Walczak Stasiowskiej.

- Nie miałam odwagi się tak otworzyć, nie byłam pewna - wyznała licznie zgromadzonym gościom na wernisażu. Skłoniły ją do tego trzy osoby: znana artystka Barbara Baniecka-Dziadzio, Małgorzata Wnuk i Stanisława Łukaszczyk. I całkiem słusznie. Malarstwo pani Marty jest bowiem szczególne. Obrazy utrzymane są w typowej ludowej stylistyce. Przedstawiają madonny, anioły, świętych, sceny rodzajowe, umieszczone najczęściej na czarnym tle i wkomponowane w girlandy dekoracji kwiatowych. Jest w nim jednak pełno świeżości, radości i twórczej inwencji. Jest też coś jeszcze - pani Marta potrafi wykreować w tych prostych scenach klimat pogody i miłości do świata, coś, co jest charakterystyczne tylko dla niej.

 

Chociaż Marta Walczak-Stasiowska nie malowała wcześniej na szkle, ta technika nie była jej obca. W latach 70. skończyła dwa specjalne kursy: u Jana Jachymiaka i swojego taty. Później jednak poświęciła się zupełnie innej technice - tkactwu. Skończyła technikum Tkactwa Artystycznego, pracowała dla Cepelii. Potem odeszła od sztuki i rozpoczęła pracę w szpitalu jako pielęgniarka. Do malarstwa powróciła pewnej nocy, gdy wzięte pod opiekę dziecko nie dawało jej spać. I warto było. Wystawa w "Ludówce" jest naprawdę imponująca.
Tekst : Anna Zadziorko

występ zespołów z Witowa >>
<< powrót