logo 4,5 Kb

GMINNY OŚRODEK KULTURY REGIONALNEJ
KOŚCIELISKO
34-511 Kościelisko, Chotarz 453
Tel. (18) 20 700 51, fax: (18) 20 703 06
www.koscieliska.pl
e-mail: imprezy@koscieliska.pl


OSCAR dla filmu TSOTSI
Plakat filmu TSOTSI, 16kB
www.tsotsi.com
www.tsotsimovie.com
Film "TSOTSI" został nagrodzony 5 marca 2006 roku
przez Amerykańską Akademię Sztuki Filmowej w Los Angeles Oscarem
jako najlepszy film obcojęzyczny.
Henrietta i Piotr Fudakowscy, producenci filmu Tsotsi ze statuetką Oscara
Producentem tego filmu jest Piotr Fudakowski,
Polak zamieszkały w Londynie, ale także w Kościelisku.
rozmowa z Piotrem Fudakowskim >>>

gratulacje dla Piotra Fudakowskiego
od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej

Rzeczpospolita:
Oscar trafił pod Giewont >>>
Tsotsi" to odważny i poruszający obraz zbuntowanego młodego mężczyzny, który żyje w ekstremalnej biedzie. Jego świat aż dudni surową energią muzyki Kwaito - nowoczesnego brzmienia getta, które odzwierciedla rozterki w umyśle człowieka. Film jest psychologicznym thrillerem, w którym główny bohater zostaje zmuszony do konfrontacji swojej brutalnej natury i stawienia czoła konsekwencjom takich czynów. Obraz ten ukazuje człowieka z obu stron - jako ofiarę oraz brutalnego przestępcę, a jednocześnie jest historią pełną nadziei i triumfem miłości nad wściekłością.
www.filmweb.pl

Tsotsi w języku południowoafrykańskich gett oznacza dosłownie „kandydata” lub „gangster”. Film opowiada wydarzenia sześciu dni z życia bezwzględnego przywódcy gangu, który strzela do kobiety przed jej domem i kradnie samochód. W popłochu nie zauważa, że na tylnim siedzeniu samochodu znajduje się dziecko...
www.stopklatka.pl

TSOTSI reż. Gavin Hood, zdjęcia Lance Gewer
Tsotsi to odważny portret zbuntowanego młodego mężczyzny, który żyje w ekstremalnej biedzie. Film jest psychologicznym thrillerem, w którym główny bohater zostaje zmuszony do konfrontacji swojej brutalnej natury i stawienia czoła konsekwencjom takich czynów. Obraz ten ukazuje człowieka jednocześnie jako ofiarę i brutalnego przestępcę. Jest jednak historią pełną nadziei i triumfem miłości nad wściekłością.
www.itvp.pl/cameraimage

Tsotsi Tsotsi ma pecha przy kradzeniu samochodu. Strzela do kobiety, która go nakryła na gorącym uczynku, po czym odjeżdża. Jest jednak jeszcze jeden szkopuł - Na tylnym fotelu siedzi 3-miesięczne dziecko...
Tytuł oryginału: Tsotsi
Gatunek: Dramat, Kryminał
Data premiery: 18.08.2005
Reżyseria: Gavin Hood
Obsada: Israel Makoe, Benny Moshe, Presley Chweneyagae
www.idg.pl

więcej o filmie:
filmnews.blg.onet
ww6.tvp.pl

Henrietta i Piotr Fudakowscy po pokazie filmu w Krakowie, w marcu 2006 r.- Marzyliśmy tylko, żeby zrobić dobry film. Nie liczyłem na żadne nagrody. Sama nominacja do Oscara jest dla nas wielkim sukcesem, a jeśli dostaniemy tę nagrodę - będę pierwszym polskim producentem, który będzie miał Oscara - podkreślał Piotr Fudakowski podczas pobytu w Kościelisku, dwa tygodnie przed oscarową galą w Los Angeles. - Chociaż jestem Brytyjczykiem, mam serce polskie i ten film w jakiś sposób jest też polski, chrześcijański, tak naprawdę mówi o zbawieniu. A w dodatku to właśnie tu w Kościelisku podjąłem decyzję, żeby zrobić ten film, tu z reżyserem pracowałem nad scenariuszem – opowiada. - Na Podhalu jestem co miesiąc przez kilka dni. Tu odpoczywam, ale i tu pracuję, tu podejmuję najważniejsze decyzje twórcze, tak było też w przypadku „Tsotsi” - dodaje.

Lutowy mroźny dzień. Do domu Fudakowskich w Kościelisku prowadzi droga pod górę, niełatwy podjazd do przebrnięcia dla zwykłego samochodu, ale za to z okien salonu można podziwiać imponujące widoki na góry. Piotr jest tu już drugi raz w tym roku. Uwielbia to miejsce - dom, Tatry, górali. Mówi, że jest tu jakaś dobra energia, że tu najlepiej pracuje się i jemu, i żonie.
Piotra Fudakowskiego, choć urodził się w Anglii, zawsze ciągnęło do rodzinnego kraju rodziców. Wyjechali z Polski zaraz po wojnie. Piotr chodził jednak do polskiej szkoły, przyjeżdżał wielokrotnie z rodzicami do egzotycznego dla niego kraju. Kiedy miał 18 lat, odwiedził z kolegami Zakopane.
Była piękna zima i wtedy właśnie pierwszy raz zamarzył o góralskim drewnianym domu pod Tatrami. To marzenie spełniło się po latach, kiedy jego miłość do tego zakątka podzieliła żona Henrietta. Ich dom, nawiązujący do stylu zakopiańskiego, stanął w Kościelisku w latach 90. Od tej pory przyjeżdżają tu z rodziną kilka, a nawet kilkanaście razy w roku.
Tu zawsze spędzają Boże Narodzenie, tu najlepiej im się pracuje. Czas spędzają na wędrówkach po Tatrach, na nartach, latem na rowerze, a ostatnio doszła nowa miłość - narciarstwo na fokach.

Marzenia o filmie
Piotra Fudakowskiego, który z zawodu jest ekonomistą, zawsze fascynował świat filmu. Od lat produkuje filmy - dokumentalne, fabularne, w ostatnich kilku latach także w technice trójwymiarowej. Żona Henrietta czyta i wybiera scenariusze. Jeden z takich trójwymiarowych filmów - „Królestwo owadów” wyświetlany był w krakowskim kinie IMAX.
Na polską premierę tego filmu w grudniu 2004 roku Piotr Fudakowski zaprosił do Krakowa sporą grupę górali z Kościeliska, dla których wynajął specjalny autokar.
- „Tsotsi” to nasz pierwszy film od początku do końca, jest jak nasze dziecko - mówi z dumą, siedząc przy swoim kominku w Kościelisku. - Pracujemy z żoną w przemyśle filmowym już 25 lat, to nasza wspólna pasja. Potrzebowaliśmy tych lat doświadczeń, nauki, żeby wziąć się za taki film - dodaje.
Za kanwę scenariusz posłużyła wydana w 1980 roku książka Athola Fugarda. Jej akcja rozgrywa się w Soueto w RPA w latach 50. Tytułowy Tsotsi - młody bezwzględny gangster ze slumsów podczas jednego z napadów…dostaje niemowlę. Opieka nad dzieckiem zmienia gangstera.
Mimo że wielu producentów interesowało się tą historią, nie powstał wcześniej na jej kanwie film. Piotra Fudakowskiego także fascynowała ta opowieść, jednak pierwszy scenariusz, który otrzymał, zanudził go. - Miałem taką historię i beznadziejny scenariusz, musiałem coś z tym zrobić. Postanowiłem namówić do napisania nowego scenariusza Gavina Hooda. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę - wspomina. - Potem była jeszcze 6-miesięczna walka o prawa autorskie i następnie wszystko już potoczyło się bardzo szybko. Obsada, zdjęcia w Afryce, zrobiliśmy ten film w rok – opowiada.

Gdybym urodził się w innym miejscu
Akcja filmu została przeniesiona w czasy współczesne. - Mimo że fabuła była uniwersalna, bałem się finansowego fiaska. Chciałem, żeby był to film artystyczny, ale jednocześnie przyciągający widzów - po prostu komercyjna sztuka - tłumaczy Piotr.
Twórcy postawili na aktorów nieznanych, lokalnych - z RPA. Film został też nakręcony w jednym z lokalnych języków. - Przez przypadek wpadłem na muzykę kwaito - gatunek hip hopa, muzykę ze slumsów, agresywną, bardzo rytmiczną, pełną niesamowitej energii. Mimo początkowych sprzeciwów reżysera, udało mi się go namówić, żeby podłożyć ją w filmie - opowiada. - Co krok było jakieś ryzyko, ale ten film powstał z ogromnej pasji całego zespołu i myślę, że dlatego nam się udało - mówi.
- Powstała piękna, uniwersalna historia o człowieku, zbawieniu. Oglądając ten film, zastanawiamy się, jakie byłoby nasze życie, gdybyśmy urodzili się w innym miejscu, czasie, czy bylibyśmy zdolni do tych różnych okropności, byle tylko przeżyć. Każdy z nas mógł się znaleźć na miejscu głównego bohatera. Kim wtedy by był? – zastanawia się Piotr.

W maju 2005 roku film był gotowy. Pierwszy sprawdzian - festiwal w Edynburgu i pierwsza miła niespodzianka - pochwały krytyków i przede wszystkim nagroda publiczności. Prawdziwym sprawdzianem miało okazać się Toronto - podczas festiwalu, na którym pokazano 330 filmów - Tsotsi - skromny film znikąd, a w dodatku o niepopularnej tematyce - znowu dostał nagrodę publiczności. Od miesiąca Tsotsi wyświetlany jest w RPA, gdzie w swojej klasie bije rekordy popularności, w Anglii trafi do kin jeszcze w marcu, a w Polsce zostanie pokazany w maju.
fot: Radek Polak
Piotr Fudakowski, fot: Radek Polak
Z fokami jest jak z filmem
Z Piotrem Fudakowskim spotykam się po kolejnej wyprawie w górach. Turystyka narciarska – to najnowsza jego pasja: - Foki zmieniły mi życie. Nie chodzi tylko o lepszą kondycję, te wyprawy w ciszy, z dala od ludzi, nauczyły mnie też wytrzymałości, odwagi. Nauczyłem się skoków w nieznane, to trochę tak jak z tym filmem - uśmiecha się. – To też był taki skok w przepaść. Praca nad „Tsotsi” spowodowała, że przez ostatnie dwa lata miał mniej czasu na inne przyjemności, nieodłącznie kojarzące się z pobytem w Kościelisku - na spotkania z góralskimi przyjaciółmi, wizyty w Domu Ludowym, góralskie koncerty w ogrodzie. - To wszystko się teraz zmieni, muszę nadrobić zaległości - zapowiada Piotr. Chyba że przeszkodzi mu praca nad kolejnym filmem. Zdradza, że będzie to film fabularny, taki angielski do szpiku kości…

Beata Zalot, Tygodnik Podhalański 10-03-2006 | 01:54:14 | red] Zakopane

RZECZPOSPOLITA
Rozdano statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Oscar trafił pod Giewont

- To jest cud. Od dzisiaj wierzę w cuda - powiedział "Rzeczpospolitej" Piotr Fudakowski, producent obrazu "Tsotsi", który został uhonorowany Oscarem jako najlepszy film nieangielskojęzyczny.
[Rozmiar: 29843 bajtów]
Reżyser Gavin Hood (z lewej) i producent Piotr Fudakowski wraz z aktorami filmu „Tsotsi” Presleyem Chweneyagae i Terry Pheto w Los Angeles (c) AP/KEVORK DJANSEZIAN

- Najpierw był wielki krzyk radości. Po uroczystości pojechaliśmy na własne przyjęcie, które wydaliśmy dla naszych współpracowników. A potem znaleźliśmy się na bankiecie "Vanity Fair" - bardzo ekskluzywnej imprezie, na którą przepustką jest dopiero Oscar. Tam już każda twarz była sławna.

A w tym samym czasie w Kościelisku zaczęły krążyć SMS-y "Nasz Fudakowski ma Oscara". I nic dziwnego - to pod Tatrami Piotr Fudakowski podjął decyzję o wyprodukowaniu "Tsotsi", tu też z reżyserem Gavinem Hoodem pracował nad scenariuszem.
"Tsotsi" z RPA - nagrodzony Oscarem jako najlepszy film nieangielskojęzyczny - to opowieść o życiu szefa młodocianego gangu w Johannesburgu. Producent tego obrazu Piotr Fudakowski, choć jest Brytyjczykiem, na każdym kroku podkreśla swoją polskość. Ma zresztą dwa domy: w Londynie i w Kościelisku koło Zakopanego.

Fudakowski twierdzi, że trochę polskiej duszy jest w "Tsotsi". - Tak naprawdę to film chrześcijański, o zbawieniu - przekonuje. Dwa tygodnie przed galą w Los Angeles mówił, że jeśli film zdobędzie statuetkę, będzie pierwszym polskim producentem, którego film został nagrodzony Oscarem.

Rodzice Piotra Fudakowskiego pochodzą z Warszawy, do Anglii wyjechali po wojnie. Tam też urodził się Piotr. Polskę odwiedzali często. Kiedy Piotr miał 18 lat, przyjechał do Zakopanego z angielskimi kolegami. - Była piękna zima, mieszkaliśmy u górali. Kiedyś zaproszono nas na wesele. Pamiętam niesamowitą przejażdżkę saniami. Zobaczyłem też wtedy Willę pod Jedlami, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pomyślałem, że chciałbym mieć taki dom, właśnie tu, pod Tatrami - opowiada.

Dziś Piotr Fudakowski prawie co miesiąc wpada do Kościeliska na kilka dni. Tu zawsze z rodziną spędza Boże Narodzenie. Jego młodzieńcze marzenie spełniło się na początku lat 90., gdy wybudował w Kościelisku drewniany dom, nawiązujący do stylu zakopiańskiego. Niełatwy zimą dojazd rekompensuje przepiękna panorama na góry roztaczająca się z okien salonu. - Uwielbiam tu pracować, tu podejmuję najważniejsze decyzje twórcze - podkreśla. Fudakowski zakochał się nie tylko w podhalańskim pejzażu, w górach, ale także w ludziach. - Górale są nadzwyczajni, bardzo utalentowani. Ci, którzy budowali mi dom, byli jednocześnie poetami, muzykantami. Tu każdy ma jakiś talent - zachwyca się.

Jego dom stał się swoistym centrum promocji kultury góralskiej. W ogrodzie powstała nawet scena, na której występują zespoły i kapele z Podhala i Orawy, uświetniające różne rodzinne uroczystości, wizyty gości. Dziesięć lat temu Fudakowski podarował pierwszy komputer dla Domu Ludowego w Kościelisku, miejscowego ośrodka kultury, sfinansował serwer i stronę internetową, organizował także pokazy filmów.
Dzięki jego pomocy i pośrednictwu w Lipnicy Wielkiej na Orawie powstał ośrodek służący rehabilitacji dzieci chorych na białaczkę, nad którym pieczę przez 10 lat sprawowała brytyjska fundacja księżnej Sarah Fergusson.
Kiedy pod skocznią w Zakopanem Jan Paweł II odprawiał w 1997 roku mszę św., Piotr Fudakowski był na niej w pożyczonym góralskim stroju.
Beata Zalot ("Tygodnik Podhalański"), b.h.

www.tezeusz.pl  rozmowa z Piotrem Fudakowskim w magazynie TEZEUSZ
data utworzenia strony: 08.03.2006